Recenzja: MADiSON [Xbox Series S] | Konsolowe.info (2024)

Demony, opętanie, seryjny morderca i nawiedzony dom. Ten radosny zestaw został oddany w nasze ręce przez niezależne studio Bloodious Games w ich debiutanckiej produkcji – MADiSON. Było strasznie, ale czy strasznie źle się w to gra?

MADiSON to pierwszoosobowy horror psychologiczny zainspirowany Clock Tower: The Struggle Within. Na pierwszy rzut oka gra przypomina słynne już demo P.T. czy Visage. Jest to bowiem symulator chodzenia z dużą ilością zagadek i mechaniką zdjęć błyskawicznych. Wcielamy się w mężczyznę imieniem Luca i pomożemy mu rozwiązać niejasną przeszłość. Od 8 lipca 2022 gra jest dostępna na nowej generacji konsol i PC, a w późniejszym terminie spróbuje nas przestraszyć również na Nintendo Switch.

Grzeszki fabuły

MADiSON od startu rozgrywki atakuje nas poczuciem niepewności. Budzimy się, w uszach szum, głowa boli, a ktoś ewidentnie stoi po drugiej stronie. Nie można tu mówić o żadnym fabularnym wstępie, a o podstawowych instynktach nakazujących ucieczkę. Ta prowadzi nas w głąb domu, który jest centralnym punktem gry. To tu będziemy otwierać kolejne pokoje i poznawać przygotowaną przez twórców historię. Naszemu bohaterowi przyświeca cel wydostania się na zewnątrz. Jednak nie do końca jest świadomy, jak wiele tajemnic jest tu skrywane. O ile ta historia może intrygować na pierwszych metrach, tak im dłużej trwa ten wyścig, tym większe skrzywienie na twarzy może wywołać.

Wątki zaczynają się krzyżować w mało ciekawym stylu, a my nie do końca wiemy, jak to wszystko spiąć w zgrabną całość. Ktoś powie, że taka tajemnica działa na plus, aczkolwiek ja pokuszę się o nazwanie tego nieskładnym scenariuszem. Wygląda to tak, jakby trzeba było na kolanie dopisać coś, co podniesie nam tętno podczas rozgrywki. Jakby rodzinny trzon fabuły nie był w stanie się obronić samemu. Pod względem rozgrywki trudno negować taką decyzję, natomiast dla fanki kinematografii uczucia pozostały mieszane. Dodam, że zakończenie gry rozwiązania na tacy nie przyniesie, a to czy my będziemy szukać tam większego sensu po napisach końcowych pozostaje kwestią indywidualną.

Grzechy główne rozgrywki w MADiSON

Symulatory chodzenia są specyficzne. Mocno zakorzeniły się w horrorowym gatunku i nie do końca chcą go opuścić. Na każdego Outlasta przypadaco najmniej kilka mniej udanych produkcji. Często miewają one bardzo brzydką cechę – powolne tempo. Coś, co w założeniach ma potęgować atmosferę zwykle przyprawia o mdłości. Żadna przyjemność z patrzenia, gdy nasz desperacko walczący o życie bohater ma problemy z podstawowym poruszaniem się. Nie będę bała się bardziej, jeśli on dłużej się będzie zbierał do otwarcia drzwi. Nie dodaje to też całości klimatu. Pojawić się zaś może pot na czole, ale to nie do końca ten sam, o który walczą twórcy. Owszem, Luca nie jest najszybszą bestią w tym domu. Sterowanie było ociężałe, szczególnie na padzie. Przyzwyczaiłam się z czasem, usilnie dusząc przycisk odpowiedzialny za bieg, ale niesmak pozostał.

Doskwiera to tym bardziej że w grze zdecydowano się na ograniczony ekwipunek. Nadmiar sprzętu mamy obowiązek chować do sejfu, a to sztucznie wydłuża rozgrywkę. Jeśli odejmiemy przedmioty obowiązkowe, miejsc zostaje nam zaledwie pięć. Rozumiem inspirację twórców klasykami gatunku, jednak często można się spotkać z tym, że przedmioty zajmują miejsce odpowiednie do swej wielkości. Tu, czy łopata, czy klucz, to i tak jest ten sam balast. W związku z tym, zamiast skupić się na przygotowanych zagadkach i wczuć się w grę oraz jej klimat, frustrujemy się na brak miejsca w samym środku łamigłówki. Te rozwiązuje się dość gładko, nie przyprawiają o ból głowy. Większe problemy może sprawić przeoczenie czegoś oczywistego. W ferworze biegania za ekwipunkiem czy kręceniu się po tym samym domu nie jest o to trudno. To trochę smutne, że największy problem tkwi w tym, że czegoś nie masz, a nie w sprytnie skonstruowanej przeszkodzie.

Uśmiech proszę!

Odpowiedzią na większość naszych bolączek i tak stanowi kluczowy dla rozgrywki aparat. Na nim całe MADiSON się opiera. Większość zagadek, praktycznie każde przejście do dalszych lokacji, jak i sam finałowy akt gry, kręci się wokół robienia zdjęć błyskawicznych. Twórcy mocno chwalą sobie ten system. Potrząsamy fotografią, by szybciej sprawdzić efekty. Przy pierwszych pstryknięciach ma to swój urok, ale z czasem mocno powszednieje. Ciężko to nazwać uatrakcyjnieniem całości. Nie ma to związku z jakąś dynamiczną ucieczką, a o tym, że zrobiliśmy niezbędne do przejścia dalej zdjęcie jesteśmy informowani przez wymowny efekt wizualny i dźwiękowy. Innych zdjęć nie ma sensu oglądać. Domorośli fotografowie mogą szukać szczęścia na najwyższym poziomie trudności. Osobiście sugeruję normalny, ponieważ klarownie oznaczy nam gdzie skorzystać ze sprzętu.

Przepraszam, czy tu straszy?

Zależy. Przesadnie wrażliwi raczej słuchawek nie założą, bo niepokojące dźwięki szybko ich od tego odwiodą. Nie odmówię MADiSON klimatu. Bloodious Games sprawnie poradziło sobie z projektem lokacji. Mam wrażenie, że im bardziej odbiegamy od centralnego domostwa, tym ciekawiej prezentuje się cała gra. Zejście do studni i ciasna odnoga strychu to pewnie najmroczniejsze punkty tego horroru. Cmentarza i kościoła twórcy też nie muszą się wstydzić, choć prawdopodobnie nie należą do lokacji przesadnie oryginalnych. Ten drugi wprowadza jeszcze większe zamieszanie w zrozumieniu historii. Pożalić się mogę jedynie na zbyt duży nacisk na sceny wyskokowe. Wprawne oko wychwyci je ze sporym wyprzedzeniem, a twórcy z zamiłowaniem tym do nas strzelają. Dlatego skutecznie unikałam palpitacji serca, ale przy kwestii jednej figury w domu do teraz nie wiem, czy miała mnie niepokoić, czy była błędem w grze. Zakładam, że to pierwsze, choć czasami bliżej jej było do drugiego😊

Rozwiązanie tajemnicy nie jest przesadnie długie. W związku z tym całość można spokojnie ukończyć w czasie od 4 do 5 godzin i to mimo uciążliwej kwestii ekwipunku czy nadmiernego biegania po przedmioty. Jak na ten gatunek nie jest to czas skandaliczny, a przy tym co zaoferowano naprawdę bym nie chciała, żeby przeciągali swój pobyt. Doświadczenie mocno odbiegające od największych przedstawicieli gatunku.

Grę do recenzji dostarczyło Wonacott PR.

Recenzja: MADiSON [Xbox Series S] | Konsolowe.info (2024)

References

Top Articles
Latest Posts
Article information

Author: Terence Hammes MD

Last Updated:

Views: 6399

Rating: 4.9 / 5 (49 voted)

Reviews: 88% of readers found this page helpful

Author information

Name: Terence Hammes MD

Birthday: 1992-04-11

Address: Suite 408 9446 Mercy Mews, West Roxie, CT 04904

Phone: +50312511349175

Job: Product Consulting Liaison

Hobby: Jogging, Motor sports, Nordic skating, Jigsaw puzzles, Bird watching, Nordic skating, Sculpting

Introduction: My name is Terence Hammes MD, I am a inexpensive, energetic, jolly, faithful, cheerful, proud, rich person who loves writing and wants to share my knowledge and understanding with you.